Poradnik Pracownika
Header oprogramowania dla biur rachunkowych Header oprogramowania dla biur rachunkowych Header oprogramowania dla biur rachunkowych

Po co płacić za ochronę firmowego logo?

Jeżeli ktoś postanawia założyć firmę, to w pierwszych miesiącach i latach skupia się na jej rozwoju. Chodzi tutaj o marketing, sprzedaż i obsługę klientów. W tej codziennej gonitwie często bagatelizuje kwestię rejestracji znaku towarowego. Co więcej często kieruje się mitem, że to zbędny wydatek. Prawo przecież i tak go chroni. W perspektywie czasu zbytnie zwlekanie ze zgłoszeniem może Cię drogo kosztować. W tym artykule skupię się jednak na konkretnych zaletach takiej formalnej ochrony.

1. Zyskujesz pewność prawną. A to nie takie oczywiste.

Po przejściu całej procedury przed Urzędem Patentowym otrzymasz świadectwo rejestracji. Można jego wagę porównać do aktu notarialnego. Jest to więc urzędowy dokument potwierdzający:

  • kto ma prawo wyłączne do danego logo; 
  • w jakiej niszy biznesowej jest ten monopol; 
  • od jakiego dnia zaczyna się 10-letnia ochrona; 
  • jakie dokładnie logo zostało zastrzeżone. 

Te wszystkie informacje są Ci potrzebne nawet nie tyle do sporu co do tego aby taki konflikt wyeliminować. Były wspólnik, pracownik a nawet konkurent z branży może to sprawdzić w wyszukiwarce znaków on line. To powinno skutecznie spacyfikować jego pomysły aby wejść w coś o podobnej nazwie czy grafice. Dowód na rejestrację w prosty sposób pokazuje jakie są granice Twoich praw. Bez tego, ewentualny spór byłby nieporównywalnie cięższy.

Zobacz również: Koszt zastrzeżenia znaku towarowego. Ile wynosi na Polskę, UE i świat?

ochrona firmowego logo

2. Uwiarygadniasz się w oczach potencjalnych klientów.

Po przejściu z sukcesem całej procedury będziesz mógł legalnie posługiwać się symbolem R w kółku. Na pewno go kojarzysz. Występuje przy logo najbardziej znanych marek. Przepisy wskazują, że może go umieścić w okolicy nazwy czy logo ten przedsiębiorca, który ma zastrzeżony znak towarowy. Czyli ten znaczek ma walor odstraszający. Nieuczciwa konkurencja od razu widzi, że świetnie chronisz swoją markę. Swój wzrok zwrócą więc na kogoś innego.

Co jednak zaskakujące, w opinii publicznej, ten symbol budzi zgoła inne skojarzenia. Powszechnie kojarzony jest on z oryginalnością albo towarami bądź usługami lepszej jakości. To oczywiście błąd jednak korzystają na tym firmy, które zainwestowały w rejestrację. Top się na koniec dnia po prostu opłaca. Osoby, które pierwszy raz się z ich marką stykają będą bardziej skore skorzystać z ich oferty niż z konkurenta bez R-ki.

Często firmom w ogóle nie zależy na świadectwie ochronny. Chcą tylko mieć prawo do dodawania R-ki ponieważ to zauważalnie podnosi sprzedaż.

3. Zniechęcasz do ataku trolle patentowe.

Tak jak lwy atakują słabe o chore antylopy (a nie zdrowe, duże i szybkie), tak trolle patentowe swoje ofiary wybierają przez pryzmat tego czy chronią swoje marki. Jeżeli tego nie zrobiły (a łatwo to sprawdzić w bazach UPRP dostępnych on line) robią takie zgłoszenie na siebie. Później tak uzyskane prawo wykorzystują do blokowania ich na rynku. Zawsze przychodzą wtedy z ofertą sprzedaży, za niebotyczne pieniądze.

Zastanawiasz się jakim cudem Urząd Patentowy im ochronę przyzna? To dość prawdopodobne ponieważ panuje tam zasada "kto pierwszy ten lepszy". Poza tym urzędnik nie musi weryfikować, czy zgłaszający ma prawo do uzyskania takiej ochrony. Wyznacza jedynie 3 miesięczny okres na składanie sprzeciwów przez pokrzywdzone firmy. Nie informuje ich jednak o takim zgłoszeniu.

Finalnie tak uproszczona procedura sprzyja trollom patentowym. Firma, która nie interesuje się rejestracją znaku towarowego na pewno nie monitoruje co wpływa do urzędu. Tymczasem wystarczy, że ze zgłoszeniem będzie pierwsza a zniechęci do takiej aktywności trolla. Ten wie, że już go nie wyprzedzi oraz, że ma przed sobą przedsiębiorcę z silnie chronioną marką. Jako rozsądnie myślący drapieżnik, skieruje więc swoją uwagę na inną ofiarę. Tę, która jest bezbronna.

4. Łatwo wyczyścisz internet z ofert naruszycieli

Mało kto wie, ale jeżeli znajdziesz podróbkę swoich produktów a w tym i swojej marki, wcale nie musisz od razu występować do sądu. Wcześniej powinieneś nawet wysłać pismo ostrzegawcze z żądaniem zaprzestania dalszych naruszeń. Masz jednak w swoim asortymencie jeszcze inną broń. Możesz odezwać się do zewnętrznych portali sprzedażowych tylu Allegro, OLX czy Amazon i zażądać zablokowania spornych ofert.

Te widząc skan świadectwa ochronnego nie będą się wdawać w dyskusję kto ma rację. Najpewniej w kilka godzin zablokują sprzedaż konkurentowi. Wymuszają to na nich przepisy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. W przeciwnym razie same mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność. Można więc śmiało powiedzieć, że rejestracja znaku towarowego jest niczym broń atomowa. Bez udziału sądu jesteś w stanie walczyć z nieuczciwą konkurencją. To ważne, ponieważ w dzisiejszych czasach liczy się szybkość.

5. Odwracasz ciężar dowodowy w sporze

Niestety czasami nie jesteś w stanie na drodze negocjacji zmusić konkurenta do zejścia ze spornej nazwy. Powodów tego jest wiele. Część ludzi myśli, że o ile nazwy nie są identyczne to kolizji nie ma. Inny w swój sklep zainwestowali tak dużo pieniędzy, że będą o niego walczyć do końca. Tak czy inaczej mając w ręku zastrzeżone logo jesteś z góry na silniejszej pozycji.

Sędzia nie będzie się zastanawiał komu przysługują do niego prawa. Do wprost można wyczytać w świadectwie ochronnym. Tutaj jest związany decyzją Urzędu Patentowego. Konkurent może naturalnie próbować ją podważyć występując o unieważnienie tego prawa wyłącznego. W takim przypadku to jednak na nim spoczywa obowiązek dowodowy. Jeżeli twierdzi, że urząd popełnił błąd przyznając ochronę to musi przedstawić okoliczności, które to potwierdzają. Wysiłek związany z tym spoczywa na nim. 

Można spokojnie powiedzieć, że jest to 10 krotnie trudniejsze niż sama rejestracja. To dlatego mówi się, że pierwszy w Urzędzie Patentowym zyskuje najwięcej.

6. Zabezpieczysz logo, którego nie chroni prawo autorskie.

Tutaj może być to dla Ciebie zaskoczeniem. Okazuje się jednak, że proste i minimalistyczne logo może być przez sąd uznane, za niegodne ochrony prawno-autorskiej. A problem w tym, że dziś panuje właśnie moda na tego typu czytelne logo. Przechodząc się przez galerię handlową łatwo zauważyć, że wiele marek zredukowało swój logotyp do czarnego napisu na białym tle. Często nawet bez sygnetu.

Efekt tego jest taki, że nawet jeżeli masz z agencją lub grafikiem podpisaną umowę na przeniesienie praw autorskich, one w ogóle mogą nie istnieć. Potwierdził to spór o logo KOMBII. Pomimo tego, że było stworzone przez znanego artystę, w sporze uznano, że nie można w nim dostrzec tego odcisku palca twórcy. Identyczna sytuacja ma miejsce z samą nazwą.

W tych okolicznościach, aby mieć pewność, że prawo Cię chroni, musisz takie logo zastrzec w Urzędzie Patentowym. Ekspert będzie oceniał inne aspekty niż to na ile fantazyjne jest logo. Kluczowe dla niego jest to, aby całe oznaczenie miało tzw. zdolność odróżniającą. Dzięki temu zabezpieczysz prawem do znaków towarowych to, czego nie chroni prawo autorskie.

7. Zyskasz możliwość sprzedaży marki

Mówiąc wprost możesz przenieść prawa tylko do znaku towarowego zarejestrowanego. Jeżeli swojej marki nie chronisz to możesz to zrobić tylko z całym przedsiębiorstwem. Oczywiście jeżeli Twoje logo kwalifikuje się jako utwór to możesz podpisać umowę przenoszącą prawa autorskie do niego. Dotyczy to jednak sytuacji, kiedy sam te prawa posiadasz. Jeżeli tylko rozliczyłeś się z grafikiem ale nie podpisywałeś z nim żadnych dokumentów to te prawa nadal przysługują tylko jemu.

Zwróć uwagę jakie daje ci to możliwości. Możesz rozwijać kilka marek, np. sklepów internetowych. Kiedy zajdzie taka potrzeba możesz dokonać cesji domeny i prawa do marki na nabywcę. Często dla inwestora jest to kluczowa kwestia. Płacą tak duże pieniądze nie będzie kupował kota w worku. Czyli marki, która być może narusza prawo.

8. Ochrona marki na wypadek bankructwa

Na koniec warto wspomnieć, że należy poważnie przemyśleć na kogo ma być taka rejestracja. Jeżeli na spółkę, która znaku używa to wrzuci sobie to w koszty. Jeżeli na Ciebie jako osobę fizyczną to marka będzie zabezpieczona przed ewentualnymi kłopotami finansowymi spółki. Zwróć uwagę na to, że jeżeli likwidator będzie sprzedawał jej aktywa to nie będzie mógł zająć praw do znaku towarowego. Te formalnie nie należą do niej.

Dzięki temu masz możliwość współpracę z innym podmiotem na tyle, aby klienci nie zauważyli, że coś niedobrego dzieje się ze spółką. W końcu ich ulubiony jogurt nadal będzie na sklepowych półkach. Po prostu w informacjach o producencie pojawi się inny podmiot. Kto to zauważy? Najpewniej nikt.

Artykuł sponsorowany