Jakie zdarzają się wpadki w pracy i jak z nich wybrnąć?
Kompromitująca literówka, wysłanie wiadomości do niewłaściwej osoby, napisanie czegoś prywatnego na grupowym czacie – z pewnością wielu z nas miało do czynienia z taką sytuacją. Wpadki w pracy się zdarzają! Czy można z nich wyciągnąć naukę? Jak z nich wybrnąć? Poznaj historie pracowników!
Wpadki w pracy mogą pomóc!
Pisałam na czacie pracowniczym do znajomej A. – opowiada Ada, pracownica jednej z wrocławskich firm – niechcący jednak wysłałam te informacje do znajomej B. W wiadomości oczywiście napomknęłam o znajomej B. – wiadomość ta była prawdziwa, ale z pewnością nie była też miła dla B. Oczywiście przeczytała to i od razu dopytała, o co chodzi... Zgodnie z życiową zasadą mówię prawdę, więc wyjaśniłam jej, co ja i koleżanka A. uważamy o jej zachowaniu i sposobie traktowania nas. Umówiłyśmy się na spotkanie, by wszystko sobie wyjaśnić. Porozmawiałyśmy, kulturalnie, bez wytyków – i taka rozmowa bardzo dobrze nam zrobiła. Bo my – ja i A. opowiedziałyśmy, jak się czujemy wobec takiego zachowania w stosunku do nas, a B. powiedziała, z czego ono wynika. Po tej rozmowie B. zmieniła zachowanie w stosunku do nas, starała się nie robić nam już więcej przykrości.
Historia Ady idealnie pokazuje, jak wpadki w pracy sprawiają, że szybko wyjaśnia się sytuacja, która nas w pewien sposób dręczyła. Ktoś zachowuje się w stosunku do nas niewłaściwie, ale nie wiemy do końca, co z tym zrobić? Często niestety nie mówimy nic. Nawet jeśli źle się z tym czujemy i ktoś sprawia nam przykrość. Dzięki wpadce, kiedy szczerze opowiemy o tym, co nam leży na sercu, możemy wyjaśnić nieciekawą sytuację. Wpłynie to na atmosferę w miejscu pracy, która jak wiadomo, jest niezwykle istotna dla większości pracowników.
Kiedy wpadki w pracy kończą się zwolnieniem
Niestety, nie wszystkie wpadki w pracy mają dobry finał. Bywa, że zniechęcają do nas przełożonych, a nawet prowadzą do zwolnienia.
Niestety moja wpadka w pracy i jej konsekwencje to moja wina – mówi Magda. Nie przepadam za moim kierownikiem, jest bardzo oschły, zdarza się, że stosuje bardzo dziwne metody zarządzania, czasami czuję się zastraszona. Lubię luz, wtedy lepiej mi się pracuje, czasami mam wrażenie, że kierownik chce, byśmy pracowali jak w wojsku. Któregoś dnia firmę obiegła wiadomość, że kończy on swoją karierę. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że było mi przykro. Plotki dotarły także do niego. Wystosował wtedy wiadomość wyjaśniającą, że nigdzie się nie wybiera. Chciałam przekazać tę wiadomość mojej koleżance z działu, dopisałam znane słowa piosenki „Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym”. Pewnie nie muszę dodawać, że wysłałam to do niego. Zdenerwował się niezmiernie, przeprosiłam go, ale dał mi do zrozumienia, że każde moje potknięcie na pewno nie umknie jego uwadze. W końcu po prostu zostałam zwolniona, przy pierwszej okazji. Przykre, ale mogłam po prostu zachować swoje uwagi dla siebie.
Pamiętajmy, że każdy popełnia błędy. Choć rzeczywiście wpadka Magdy nie była najszczęśliwsza, zemsta z pewnością nie jest dobrym wyjściem. Jeśli czujemy, że mimo wszystko jesteśmy potraktowani zbyt surowo, warto spróbować jak najszybciej wyjaśnić tę sytuację.
Wpadki w pracy mogą być nauką!
Głupia wpadka – zaczyna Arkadiusz – pracowałem w domu, miałem otwarte okno rozmowy z innym z programistów na komputerze stacjonarnym i inne programy na laptopie. Przełączałem co chwilę klawiaturę między nimi dla wygody pisania, aż w pewnym momencie chciałem odblokować laptop, wpisując hasło na klawiaturze, niestety była ona podłączona do komputera stacjonarnego i kursor był ustawiony na okno rozmowy, jak się można domyślić – wysłałem hasło na czacie. Na szczęście było to hasło, którego używam jedynie do logowania na komputerze, a nie innych serwisach internetowych. Dlatego tak ważne jest, by korzystać z różnorodnych haseł, najlepiej zapisując je w szyfrowanej bazie, gdyż w razie wycieku jednego z nich, reszta naszych kont jest bezpieczna.
Zabawne wpadki mogą rozładować atmosferę
Wpadki w pracy bywają bardzo zabawne, rozładowują niepotrzebne napięcie i ułatwiają współpracę. Pod warunkiem oczywiście, że nic nie przekracza naszych granic.
Współpracowałem kiedyś z jednym z dużych funduszy inwestycyjnych – dzieli się swoją historią Robert – Robiliśmy wspólną kampanię promocyjną i potrzebowałem od ich marketingu jakichś materiałów. Zadzwoniłem do pani, która była delegowana ze strony funduszu do tego projektu. Uzgodniliśmy, co robimy i co ma mi przesłać. Po rozmowie wysłałem do niej maila z podsumowaniem ustaleń. Po paru minutach dostałem odpowiedź, w której przeczytałem mniej więcej: „Hej, gadałam z tym facetem od nich. Przesyłam ci maila od niego z tym, co mamy im wysłać. Daj znać, czy damy radę i ogarniemy”. Czas nas gonił, a po takim mailu mogłem wnioskować, że wiadomość nie dotarła tam, gdzie powinna. Odpisałem więc: „Jestem pewny, że dadzą Panie radę. Pozdrawiam. Facet od nich ;)”. Po chwili pani oddzwoniła. Na początku nieco zmieszana i wystraszona. Szybko obróciliśmy sytuację w żart i dalsza współpraca przebiegła wzorowo.
Czasami jednak to, co może rozbawić nas, nie musi być równie zabawne dla kogoś innego. Dlatego zawsze starajmy się „wyczuć” odbiorcę, by wpadki w pracy nie zakończyły się klęską.
Kolega był na zebraniu z dwoma prezesami – kontynuuje wcześniejszą wypowiedź Ada – Prezes zapytał, ile biorą za wykonywanie swoich usług, na co kolega, chcąc zażartować, odpowiedział: „To zależy. Kiedy podjeżdżamy pod dom i widzimy, że stoi tam Lexus, to kasujemy frajera”. Jeden prezes zaczął się śmiać, drugi – zrobił się czerwony. Tak, ten drugi jeździł Lexusem…
Jak można wywnioskować z powyższych opowieści pracowników wrocławskich firm, wpadki w pracy mogą mieć szczęśliwy finał. Niestety jednak nie zawsze. Starajmy się więc zwracać uwagę na to, gdzie co piszemy i z kim rozmawiamy. Oczywiście jesteśmy tylko ludźmi i każdy może się pomylić – starajmy się jednak to ryzyko minimalizować. A jeśli się to nam nie uda – szybko wyjaśnijmy sytuację, nie bójmy się rozmawiać i w razie potrzeby przeprosić!